Moje życie jest jak kostka Rubika.

Moje życie jest jak kostka Rubika.

Kilka słów przy porannej kawie. Moje życie, to trochę tak jak zabawa kostką Rubika. Jeśli nie znasz planu i nie wiesz jak działać krok po kroku, trochę się nakręcisz, zanim ustawisz pierwszą ścianę kostki, a co wówczas z kolejną? Zaczynasz więc od nowa, burzysz już zbudowane, zniechęcasz się odkładasz na półkę. Za jakiś czas sięgasz znów do układania kostki, ile trzeba czasu abyś opanował składanie jej do perfekcji i osiągnął pożądany efekt?
Dokładnie tak miałam ze swoim życiem, najpierw bez planu, budowałam burzyłam, podejmowałam mnóstwo działań. Niektórych nie kończyłam bo były za trudne, bo nie były w zgodzie z moimi oczekiwaniami. Znowu kolejne i kolejne i nic. Klarowały się w mojej głowie, całkiem powoli realne wizje, co sprawiałoby mi przyjemność, wiedziałam mniej więcej w którą stronę powinnam pójść. No ale cóż z tego, kiedy łapałam wszystkie okazje spotkane na swojej drodze. Znów oddalałam się od celu, bo należało doprowadzić rozpoczęte projekty do końca. Z jednej strony odczuwałam satysfakcję, że robię ważne rzeczy,
z drugiej dyskomfort, że znów oddaliłam się od marzeń. Asertywność leżała w bezdechu, nie potrafiłam nawet podjąć próby jej reanimacji. Tak mijało moje życie, przeplatane od czasu do czasu kryzysami, moi najbliżsi odchodzili. To też dało mi do myślenia, ile jeszcze mogliby zrobić dobrego moi bracia, gdyby mogli żyć dłużej? Ile dobrego doznałabym od mojego ojca, gdyby mógł doczekać starości.? Gdyby mógł cieszyć się wnukami i opowiadać im historie ze swojej młodości. Do tego oczekiwania żyjących , czy są w zgodzie z moimi planami? Tak myślałam i myślałam, pakując się w kolejne kłopoty i nie podejmując właściwych działań. Nawet nie wiem kiedy, znalazłam się w drugiej połowie mojego życia. Co oznacza, że trzeciej już nie będzie. Co daje poczucie, że albo teraz , albo nigdy. Tak też podjęłam kolejną próbę ułożenia mojej kostki zwanej życiem. Od czego zaczęłam? Od spisania marzeń, od dokładnego określenia w jakim miejscu chcę być za rok i czego mi brakuje, aby to stało się możliwe. Wiązało to się też z podnoszeniem pewnych kwalifikacji i zdobywaniu potrzebnych umiejętności. Po roku weryfikacja planu. I wiecie, jakie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się , że marzenia, przekute w cele na zaplanowany przeze mnie rok, zostały osiągnięte. Wtedy wiedziałam jeszcze więcej, otworzyły się pewne drogi, których wcześniej nie widziałam. Pozwoliło mi to marzyc dalej i dalej. Kolejne plany, kolejne cele, kolejna zapisana wizja swojego miejsca za kolejny rok. Tak już od kilku lat zapełniam swoje zeszyty, w których zapisuje przemyślenia oraz monitoruję swoją drogę do marzeń. W tym miejscu wcale nie zamierzam Ci mówić, rusz do działania. Nie mam takiego prawa. To Twoje życie
i masz prawo je przeżyć cudownie oraz doskonale je spaprać. Twoja wola, wolna wola. Jednak moim celem jest, aby pomagać ludziom którzy tego chcą. Którzy nie wiedzą jak wyjść z życiowego kryzysu w którym się znajdują. Którzy być może po przeczytaniu mojej książki (która niebawem się ukaże) odnajdą swoją historię i przez to przestaną się czuć samotni. W swoim działaniu, nie mam zamiaru werbować na siłę i pomagać również tym, którzy tego nie chcą. Chcę jednak mówić głośno o tym co mi w duszy gra i budować społeczność, która mnie potrzebuje. Każdy z nas przeżywa swoje życie i widzi w nim elementy do naprawy, nie każdy jednak potrafi znaleźć w sobie odwagę żeby coś zmienić. To moja odwaga zdeterminowała moją chęć do zmian. To dlatego że znalazłam się pod życiowa ścianą, ruszyłam do walki o lepszy dla siebie czas. Nabrałam pewności siebie, wiem, że z każdej sytuacji wyjdę cało, bo nie boję się walczyć. Ale też jest we mnie mnóstwo pokory i świadomości, że również ze smutnymi a nawet złymi sytuacjami będę musiała się zmierzyć. Zycie według własnych planów i zamierzeń, to nie jest droga usłana kwiatami. nie wędrujesz w wiecznym słońcu z uśmiechem na twarzy. To umiejętność walki z huraganami, szukania schronienia przed burzą i umiejętność cieszenia się z każdego dnia. Ta droga na mój szczyt, jest kręta, kamienista i pełna niespodzianek. Jaka czeka mnie nagroda? Cudowny widok po osiągnięciu szczytu. No i co wówczas jest najpiękniejsze, że stając na szczycie góry, dostrzegasz kolejne możliwości wspinaczki i podejmujesz kolejne wyzwania. I dla mnie to jest piękna przygoda życia pełną piersią. Dużo czasu potrzebowałam, aby nie dać się ograniczać stereotypom i społecznym oczekiwaniom co do mojej osoby. Im dłużej żyję na tym świecie, tym bardziej dostrzegam jego zakłamanie. Ludzi, którzy mówią coś zupełnie innego co myślą, fali hejtu, nienawiści, wszędobylskiej zawiści i chęci odegrania się na innych. Czasami myślę, że gdzieś w alpejskiej wiosce, moje życie byłoby spokojniejsze i bardziej szczere. Szybko jednak wracam do rzeczywistości i liczę na to, że
i w moim świecie to się zmieni. Staram się ludzi nie oceniać i akceptować ich ze swoimi niedoskonałościami. Sama daleka jestem od ideału i nawet nie zmierzam w jego stronę. Musiałam też nauczyć się ostrożności, mniejszej wylewności w stosunku do innych. To się zdarzało, że otwierając się przed ludźmi, którym ufałam, opowiadałam o swoich planach. Potem patrzyłam jak są one realizowane przez innych, jako ich własne. Trzeba było nauczyć się chronić swoje marzenia, aby inni nie przeszkodzili mi w ich realizacji, jedynie z czystej, wręcz krystalicznej zawiści. Bo niby dlaczego mnie miałoby się udać, jak inni siedzą i kiszą się w oparach własnego życiowego bagna? Bardzo pomaga mi wiara w to, że siła wyższa mi sprzyja, że wysyłając dobra energię, dobra energię przyciągam. Widzę to wyraźnie. To też daje niespożytą siłę napędową, której całe pokłady jeszcze we mnie drzemią. Moje plany nie mają końca. To jest genialne uczucie, kiedy wiesz, że nie masz prawa się nudzić przez kolejne 10 lat.
A co będzie potem? Potem będę działała wolniej i mniej, ale zdecydowanie dalej, aż do ostatniego dnia. Do dnia kiedy postanowię, że mogę patrząc z obłoków wspierać innych i będę przekonana, że moja pozytywna energia będzie krążyć po świecie i wspierać wszystkich, którzy tego zapragną. Dopiłam właśnie ostatni łyk kawy:) Co oznacza, że nadszedł czas na kolejną aktywność tego dnia. Zaglądajcie czasem do mnie, wpadajcie do mojego sklepu, tam będzie systematycznie przybywało wartościowych rzeczy. Miłego dnia Ci życzę. Opiekuj się swoją wolnością:)

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *